Konkursowy wywiad z Agatą Katarzyną Przybyłek,
autorką książki "Nie zmienił się tylko blond"
cyrysia
1. Znalezienie wydawcy, który zaryzykuje wydanie książki
debiutanta nie posiadającego praktycznie żadnego dorobku literackiego graniczy
się niekiedy z cudem. A jak było w Pani przypadku?
Cóż… ja zaczynałam od opowiadań. Był taki okres, że
wysyłałam je na wszelkie możliwe konkursy i to właśnie wtedy jedno z wydawnictw
zaproponowało mi wydanie zbioru. Byłam wtedy jeszcze w liceum i myślałam sobie,
że mam przecież jeszcze czas, a proces wydawniczy wiąże się z potężnymi
kosztami. Z „Nie zmienił się tylko blond” było podobnie. Wszystko zaczęło się
od konkursu i dzięki niemu mogłam wydać kilkanaście egzemplarzy powieści. I nie
zamierzam na tym poprzestać. Kiedy tylko przyjdzie odpowiednia chwila moja
książka na pewno trafi na rynek.
2. Czy rodzina i przyjaciele czytali Pani powieść? Jakie
były ich pierwsze wrażenia?
Pierwszą osobą, która przeczytała moją książkę była moja
siostra. To ona poznała akcję i to ona wspierała mnie podczas pracy nad
utworem. Co chwila przychodziła do mnie i pytała o szczegóły akcji. To było
naprawdę miłe.
3. Kim jest na co dzień Agata Katarzyna Przybyłek? Czym się
zajmuje oprócz pisania?
Jest studentką. Studiuje psychologię, która w roku
akademickim całkowicie ją pochłania. Poza tym jest książkoholiczką i w wakacje
odbija sobie cały rok akademicki, w którym nie wiele czasu ma na czytanie
utworów innych, niż specjalistyczne. Jest też osobą rodzinną, upartą, zwłośliwą i wiele,
wiele innych J
Kasia Jabłońska
1. Czy inspiracją do pisania jest dla Pani własne życie?
I tak, i nie. Jak już mówiłam, specjalizuję się głównie w
opowiadaniach i one fabularnie zwykle
nie mają nic wspólnego z moim życiem, choć emocje, które staram się w nich
przekazać jak najbardziej. „Nie zmienił się tylko blond” zawiera jednak masę
rzeczywistych historii, które przytrafiły się mi i mojej rodzinie czy znajomym.
Jest więc różnie.
2. Pisząc powieść trzeba umiejętnie połączyć ze sobą wiele
wątków, stworzyć wielu bohaterów o indywidualnych charakterach. Co jest dla
Pani najtrudniejsze w pisaniu?
Najtrudniejsze w pisaniu jest dla mnie przeskakiwanie
momentów zwątpienia w tekst i zniechęcenia. Kiedy piszę i piszę i widzę, że mam
za sobą już masę tekstu, a zero pomysłów, jak połączyć to, co już napisałam, z
tym, co mam w głowie, wtedy mam ochotę rzucić to wszystko i sobie darować. Ale
opamiętanie przychodzi na szczęście tak samo szybko, jak i kryzys i udaje się
go skutecznie zażegnać.
3. Jacy pisarze (współcześni lub nie) stanowią dla Pani
autorytet i jakie książki Panią inspirują?
Przyznam szczerze, że jest to trudne pytanie! Uwielbiam wielu
twórców piszących naprawdę różnie i dlatego ciężko mi odpowiedzieć. Na moich
półkach króluje Nicholas Sparks, którego pokochałam już w gimnazjum i w moich
opowiadaniach dostrzec można fascynację jego stylem i gatunkiem, jakim jets melodramat, ponieważ to pisarz, którego
podziwiam nie tylko za sposób, w który pisze, ale również za to, jakim jest
człowiekiem. Jeśli chodzi o obyczajówki, to zdecydowanie moim autorytetem jest
Magdalena Kordel, która zaszczepiła we mnie słabość do lekkich i
humorystycznych powieści i taką właśnie jest książka „Nie zmienił się tylko
blond”. Poza tym jestem wielką miłośniczką poezji i ubóstwiam
Pawlikowską-Jasnorzewską, Baczyńskiego, ks. Twardowskiego, romantyków, wielu twóców współczesnych. Cóż, mogłabym pisać i pisać. Temat
rzeka! :)
Elusive
1. Czy wzorowała Pani bohaterów swojej książki na osoby z
pańskiego otoczenia, czy były to postacie totalnie stworzone w wyobraźni na
potrzeby tej historii?
Postaci i ich charaktery to postaci jak najbardziej
fikcyjne, choć sytuacje, w które są uwikłane w ogromnej mierze zdarzyły się
naprawdę. Można zatem powiedzieć, że posiadają cechy osób mi bliskich i wiele
osób z mojego otoczenia na pewno odnajdzie w którejś z postaci cząstkę siebie.
2. Zastanawia mnie czy ktoś Pani pomagał, doradzał, czytał,
oceniał, inspirował? Czy książka po prostu "sama" się pisała? ;)
Książka pisała się sama i to dosłownie. Proces jej pisania
trwał trzy dni, kiedy to praktycznie nie odrywałam się od laptopa. Po trzech
dniach zamknęłam go i książkę na jakiś czas odłożyłam, żeby za parę miesięcy dokonać
w niej poprawek. Przed tymi trzema dniami nie miałam w głowie żadnego planu, z
nikim go nie omawiałam, ani nie konsultowałam. Któregoś dnia po prostu usiadłam
i zaczęłam pisać.
3. Czy może się Pani utożsamić z główną bohaterką, czy jest
Pani jej całkowitym przeciwieństwem? Czy coś Was łączy?
Uśmiecham się czytając to pytanie! :) Iwonka jest zakręconą trzydziestosiedmiolatką, która ma na głowie ogromną ilość ludzi oraz ich problemów. Jest
osobą zwariowaną, dynamiczną i pewną siebie. Ja jestem studentką i na pewno nie jestem tak szalona
jako ona. Ktoś kiedyś stwierdził, że ze mnie to szaleństwo nieraz wydobywać trzeba prawie siłą. Nie
mówię, że jestem jakąś wielką nudziarą, uwielbiam się nieraz powygłupiać, ale do Iwonki pod tym względem naprawdę
wiele mi brakuje! Ja w wielu sytuacjach, w których znajduje się bohaterka, z pewnością zachowałabym się zupełnie inaczej.
Ale myślę sobie, że nie wykluczone, że w przyszłości, kiedy będę miałą na głowie swoją rodzinę i jej szaleństwa, sama stanę się taką Iwonką i
bardzo bym tego sobie życzyła :)
kwiatusia
1. Kiedy narodziła się u Pani chęć napisania książki? Czy w
tej chwili spontanicznie chwyciła Pani za długopis, usiadła przed klawiaturą
komputera; a może wróciła Pani do tego pomysłu po pewnym czasie?
Książkę napisałam w czerwcu 2013. Nie planowałam wcześniej,
że właśnie wtedy usiądę i napiszę książkę. Nie tworzyłam w głowie fabuły, nie
wymyślałam bohaterów. Któregoś ranka po prostu wzięłam laptop i zaczęłam pisać.
Po trzech dniach sama przeżyłam szok! Nie wyszło mi 20-stronicowe opowiadanie,
ale krótka powieść kobieca w dodatku w zupełnie innym klimacie, niż to, co do
tej pory napisałam!
2. Proszę nam zdradzić Pani przepis na napisanie dobrej
książki. Co w trakcie pisania było dla Pani najłatwiejsze, a co najtrudniejsze?
Czy pojawiał się brak weny twórczej? I czy miała Pani wpływ na wybór okładki?
Nie umiem zdradzić przepisu na napisanie DOBREJ książki,
ponieważ mojej książce do tego naprawdę daleko. Jest dość banalna, nic w niej
nie zaskakuje, w dodatku jest krótka. Kiedy czytam ją teraz widzę w niej wiele niedoskonałości
i wiem, że muszę przysiąść i naprawdę dużo w niej poprawić, zanim trafi ona
rynek. Jak już pisałam, braku weny nie miałam, a okładkę wybrałam sobie sama,
choć przyznam szczerze, że tył okładki naprawdę mnie rozczarował i trochę się przez
to złoszczę na wydawnictwo. Ale cóż, następnym razem będzie lepiej! J
3. Jak wykreować bohatera, który będzie wzbudzał w
czytelniku skrajne emocje i nie pozwoli o sobie łatwo zapomnieć?
Myślę, że musi być to bohater o "skrajnie skrajnych" cechach,
najlepiej stojący w obliczu jakiegoś problemu. Musi być ciepły, albo zimny. Czytelnik
musi go albo pokochać, albo znienawidzić, bo wtedy też zapadnie nam w pamięć. Albo
musi nam czymś zaimponować, zachować się tak, jak sami byśmy się zachowali.
Moim bohaterem jest Logan Thiboult ze „Szczęściarza”, który przeszedł dla Beth
właściwie całe Stany na piechotę tylko po to, żeby jej podziękować. To mój
ideał, kogoś takiego sama bym chciała, choć mam świadomość, że to tylko „bajka”
i w realnym świecie takie rzeczy się nie zdarzają. Nie wiem więc, czy jest
jeden przepis. Odważę się nawet na stwierdzenie, ze ilu ludzi, tylu ulubionych
bohaterów. Każdy z nas jest inny i nie wiem, czy jest tu jakieś uniwersum.
Bardzo serdecznie dziękujemy autorce za wyczerpujące odpowiedzi na pytania,
a oto kogo wytypowała do nagordy książkowej:
"Książka w wersji tradycyjnej powędruje do Kasi Jabłońskiej za naprawdę trudne pytanie odnośnie autorytetów literackich. Postanowiłam wyróżnić też Elusive za pytanie, które przyprawiło mnie o uśmiech, kiedy dotarłam do niego i zastanawiałam się nad odpowiedzią. Do niej powędruje wersja książki w PDFie."
Serdeczne gratulacje dla zwycięzców konkursu, a ja sama zapraszam was na następne,
których na pewno na blogu nie zabraknie! :)